Pomoc  |  Zarejestruj się

Ganowie.org

Genealogia Ganów i ich krewnych

Historie

» Pokaż wszystko     1 2 3 dalej»     » Pokaz slajdów

List Józefa do Leona (fragmenty)

Wspomnienie o ojcu i rodzinie matki


Drogi Kochany Leonie!

 

/.../

Spróbuję także uczynić to o co mnie prosiłeś – co wiem o Rodzinie Ganów z przeszłości, niestety to co piszę to tylko wzmianka. Wzrok, słuch i pamięć moja – to jedyne źródło wiadomości o rodzinie Ganów, o rodzinie taty. Wiadomo Ci, że tata mój z zawodu był piekarzem, - chleb, pieczywo i wyroby cukiernicze, - sądzę, że wyborne, to główne owoce jego pracy. Ze źródłem czy wzmianką o charakterze historycznym, w którym określono by pochodzenie społeczne moich Najbliższych – nie dane mi było poznać. Kiedyś może coś takiego było. Także zaborcy w metrykach nawet „syn potomstwiernych dworien wilenskoj guberni...?

Zapamiętałem fakty niewątpliwie historyczne, że do rozbiorów na Kresach Wschodnich nawet w rodzinach szlacheckich i nawet w mniej zamożnych wielu ze szlachty, może i nie tylko i to w tysiące znało francuski i mówiło po francusku – Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Fryderyk Chopin. Słyszałem też, że ciocia Cynarska, rodzona siostra taty Gana, a mama Krysi i Zbyszka znała język francuski. To pewne, że ojciec mego taty, a mój dziadek był organistą w Rykontach – kościół zabytkowy, renesansowy. Rykonty, mieścina ponad 10 km od Landwarowa. Z bratem swoim Władkiem wieźliśmy chleb dla polskiego wojska, właśnie do Rykont, bo tam był KOP tuż przy granicy z Litwą. Ciocia Czerwińska, rodzona siostra Bronisławy, pierwszej żony taty, częsty gość w Landwarowie i później w Górze Śląskiej. Wspaniała gospodyni, powiew dobroci i uczynków dobrych. Nigdy nie zapomnę wspaniałych potraw cioci Czerwińskiej na wieczerzę wigilijną, zwłaszcza z ryb jeziornych. Prawdopodobnie była gospodynią u marszałka Roli-Michałą Żymirskiego, - ciekawostka, w jego sypialni na szafce nocnej stał oprawiony obraz Matki Boskiej. A ciocia Teofila, siostra taty, żona maszynisty kolejowego, właścicielka dwóch domów w Wilnie, tuż nad rzeką Wilią, obok tartaka blisko ulicy Sargienowej – dziesiątki razy chodziłem po niej, czasem z moją mamą Stefanią, bo trzeba wiedzieć, że był to rok 1940 i mama raz po raz zanosiłą paczkę dla Broni (Reni i siostry mojej), do więzienia na Łukiszkach, ukarana była przez okupantów litewskich za miłość do Ojczyzny, za Polskę. Najgorzej było w mroźną noc, trzeba stać i cierpliwie czekać z nadzieją, że paczka będzie przyjęta, a jeżeli tak, to Bronia żyje! Mama i ja nocowaliśmy u cioci Teofili, taka dobra, szczególnie lubiana przeze mnie.

A co zapamiętałem o rodzinie mojej mamy Stefanii, drugiej żony taty Józefa Gana. Wiem na pewno, że rodzina mamy związana byłą z rolnictwem i to od wielu lat. Na długo jeszcze przed I wojną światową jeden z braci mamy wyjechał do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, czy był to wyjazd za chlebem czy w obawie przed represją. Niewiele wiem. Pamiętam, że ciocia Mackiewiczowa była rodzoną siostrą mojej mamy Stefanii, w Landwarowie mieszkała, tu żyła i tu zmarła. Druga siostra mamy to ciocia Leszczyńska, pozostała w Litwie Kowieńskiej, mieszkała tam od dawna. Byłem u cioci Leszczyńskiej z mamą. Nie jestem pewny czy była właścicielką Różewa czy tylko majątku w Różewie, ale w owe czasy była zamożna. Wiem, że litewskiego języka nie znała, albo też nie chciała mówić po litewsku, zacięta Polka. Potem wywieziona została na Syberię, tam nie było chyba jej tak źle, bo trafiłą do rodziny generała sowieckiego, była gospodynią w tej rodzinie i tam zmarła. Kostek, jej syn, jedynak, dwumetrowy dryblas powrócił do Różewa, tam przez okolicznych wszystko było zniszczone, chłopak skurczył się, zmarniał i zmarł na gruźlicę. Co więcej o krewnych mamy, chyba to, że syn cioci Mackiewiczowej, Wacek był lotnikiem i stał się chlubą Landwarowa, a to z tej przyczyny, że lecąc samolotem dwupłatowcem w momencie gdy pozdrawiał ręką dziewczęta plażujące się w jeziorze, zaczepił skrzydłem o drzewo stojące na cypelku, wylądował dość szczęśliwie, przez pewien czas był w szpitalu, trochę poturbowany, widziałem go później nieraz. Na pamiątkę otrzymał śmigło tego samolotu. Później aż do wybuchu wojny zdobiło ścianę i pokój w mieszkaniu cioci Mackiewiczowej. Tyle wspominam, tyle zapamiętałem.

/.../

Józio.

Legnica 2005 rok.


Link doBronisława Czerwińska; Józef Gan

» Pokaż wszystko     1 2 3 dalej»     » Pokaz slajdów





Informacje administratora